„Roślina analizowana przez Malarza na różnych etapach jej egzystencji zdawała mu się być wcieloną cudownością, widzialnym dokumentem absolutnego piękna, sensu, idei.(…)Miała też własną duszę, własny temperament i własną filozofię życia. Mogła być towarzyska i chętna do dialogów w bukiecie, ale mogła pragnąć chwil tylko dla siebie. Mogła ze światem tworzyć zgodą harmonię, ale też mogła szukać w świecie tym jakiegokolwiek zaczepienia. W ruchu skierowanym ku wysokościom mogła wznosić pogodne modlitwy do Najwyższego, ale mogła mieć także chwile zwątpienia. Mogła, w gloriach powszechnego zachwytu, manifestować swoją urodę, ale mogła też usychać na pustym stole odtrącenia. Taką, jaka była – drobną albo mocno osadzoną we własnej materii, czułą na wilgotność, albo wrażliwą na drgania powietrza, Mazuś brał do swojego obrazu – raz fakturą gęstą jak ziemia, raz przezroczystością transparentną jak światło, utrwalając całą jej istotę, zanim ostatecznie zwiędnie, zanim jej światło na zawsze zgaśnie, zanim przestanie oddychać.” Jagoda Adamus